Między złością a czułością

kobiety emocje

O emocjach, które trudno nam zaakceptować

Czy czujesz czasem, że nie masz prawa być zła? Że kiedy czujesz napięcie, rozdrażnienie, frustrację – musisz to schować głęboko, żeby nie wyjść na „histeryczkę”, „trudną”, „nieczułą”? Bo przecież masz być spokojna, łagodna, wyrozumiała. Masz uśmiechać się, nawet gdy jest Ci źle. Masz być opiekunką, słuchaczką, powierniczką – nawet jeśli nikt nie zapyta, co u Ciebie.

Złość? Złość „nie przystoi” kobiecie. Złość jest „brzydka”. Złość sprawia, że jesteś „nie do zniesienia”.
A przecież powinnaś być do zniesienia, prawda?

Tak bardzo wiele z nas nauczyło się nie czuć tego, co czuje. W dzieciństwie, kiedy denerwowałyśmy się na niesprawiedliwość, słyszałyśmy: „Uspokój się natychmiast.”, „Nie przesadzaj.”, „Nie wolno się tak złościć.”, „Zobacz, jak brzydko wyglądasz, kiedy się denerwujesz.”

A potem?

Zamiast krzyknąć – uśmiechałyśmy się. Zamiast powiedzieć „dość” – mówiłyśmy „w porządku, nic się nie stało”. Zamiast dać sobie prawo do łez – tłumiłyśmy je, żeby nie poczuć się słabe. I tak powoli robiłyśmy miejsce tylko dla emocji, które „ładnie wyglądają”: dla cierpliwości, dla empatii, dla serdeczności, dla wdzięczności.

A gdzie miejsce na:
Ø  wściekłość, że znowu ktoś przekroczył nasze granice?
Ø  żal, że nikt nie zauważył naszego zmęczenia?
Ø  strach, że nie damy już rady udźwignąć jeszcze jednego dnia bycia „dla innych”?

To wszystko przecież też jesteśmy my.

Nie jesteśmy tylko czułością. Jesteśmy też złością. I strachem. I bezradnością. I tęsknotą za tym, żeby ktoś wreszcie zapytał: „A Ty? Jak się dziś czujesz?”

Może właśnie dlatego trudne emocje tak często uderzają w nas od środka – kiedy nie dajemy im głosu, one i tak znajdują drogę. Przez napięte ciało, przez kłopoty ze snem, przez wypalenie, przez smutek bez przyczyny.

Ale jest w tym też dobra wiadomość.

Bo skoro te emocje w nas żyją – to znaczy, że mamy w sobie siłę, by je przyjąć. Nie po to, by nas zniszczyły. Ale po to, by nas uzdrowiły.
Złość może nauczyć Cię wyznaczania granic.
Strach może przypomnieć, że potrzebujesz czułości.
Bezradność może być początkiem wołania o pomoc – nie oznaką porażki, ale odwagi.

 Trudne emocje, które w nas buzują

Często w gabinecie słyszę zdania, które noszą w sobie więcej bólu, niż widać na pierwszy rzut oka:
Ø  „Nie mogę sobie pozwolić na złość, bo wtedy czuję się złą matką.”
Ø  „Jak tylko się zdenerwuję, mam wyrzuty sumienia.”
Ø  „Wiem, że mam prawo do emocji, ale… i tak czuję, że przesadzam.”

Brzmi znajomo?
My – kobiety – jesteśmy uczone przepraszać za swoje emocje, zanim jeszcze je poczujemy.
Złość? „Nieładna”.
Frustracja? „Przewrażliwienie”.
Zazdrość? „Słabość”.
Smutek? „Użalanie się nad sobą”.

A przecież to wszystko są sygnały, a nie dowody naszej słabości.

W dzieciństwie – gdy czułaś się niesprawiedliwie potraktowana i próbowałaś zaprotestować – może usłyszałaś: „Nie pyskuj.”, „Nie masz powodu się obrażać.”, „Jak nie przestaniesz się mazać, to zaraz dam Ci powód do płaczu.”, więc zamiast nauczyć się emocji, nauczyłyśmy się wstydu za emocje. Zamiast nauczyć się je rozumieć – nauczyłyśmy się, że lepiej ich nie mieć.

A jeśli już się pojawiają? To niech będą „akceptowalne”: troska o innych, cierpliwość, wdzięczność. I tak, gdy coś w nas się gotuje – próbujemy to zagłuszyć. Zaciskamy zęby. Śmiejemy się „dla świętego spokoju”. Mówimy: „Nie no, nic się nie stało…” choć wszystko w nas krzyczy, że właśnie się stało.

Ale przecież to, co się gotuje – nie znika.

To się gromadzi.

Złość, która nie ma ujścia, zamienia się w napięcie w ciele. Frustracja, której nie nazwałyśmy, zmienia się w poczucie winy. Smutek, który nie został wypłakany, zostaje w sercu jako ciężar bez imienia.

Nikt nam nie powiedział, że złość nie wyklucza czułości.

Można kochać i jednocześnie mieć dość.

Można być dobrą matką, partnerką, przyjaciółką – i jednocześnie być zmęczoną, sfrustrowaną, zniechęconą.

 Dlaczego złość nie jest zła?

Złość.

Samo to słowo może niektórym z nas dźwięczeć w uszach jak ostrzeżenie.

Bo przecież „złość piękności szkodzi”, prawda? Bo przecież „kobieta zła” to kobieta „trudna”, „problematyczna”, „nie do zniesienia”.

Ale prawda jest taka: Złość nie jest zła. Złość to informacja. Złość mówi: „Zatrzymaj się. Coś tu nie gra. Twoje potrzeby nie są zaspokojone. Ktoś przekracza Twoje granice.”

Złość to wewnętrzny system alarmowy, który działa po to, żeby Cię chronić.

Problem nie leży w samej złości – tylko w tym, co z nią zrobimy.

Nie nauczyłaś się, że złość to naturalna emocja, która nie musi ranić. Zamiast tego nauczyłaś się ją tłumić. Zamykać ją w środku. Zamieniać na coś bardziej „akceptowalnego” – na łzy, na poczucie winy, na zimne milczenie, które zżera od środka.

Ale dziś możesz spojrzeć na nią inaczej.

Złość może być łagodna i mocna jednocześnie.

Może być wyrażona z szacunkiem – do siebie i do innych.

Można się złościć i jednocześnie nie niszczyć.

Można być wściekłą – i nadal być dobrą matką, partnerką, kobietą.

Złość to emocja, którą masz prawo odczuwać i wyrażać – bez wstydu, bez lęku, bez potrzeby przepraszania za to, że jesteś człowiekiem, który ma granice.

 Czułość dla siebie – nie tylko wtedy, gdy jesteś miła

W naszej Kobiecej Przestrzeni Wsparcia chcemy odzyskiwać pełnię emocji.
Nie tylko te „ładne”. Również te, które czasem same przed sobą chowamy.

Bo prawdziwa czułość wobec siebie to taka, która mówi:

„Mam prawo czuć wszystko, co czuję.
I nie muszę się za to wstydzić.”

Jeśli pozwolisz sobie na przyjęcie trudnych emocji – nie utoniesz w nich. Odzyskasz siebie.

 Porada psycholożki: jak radzić sobie z trudnymi emocjami?

  1. Nazwij to, co czujesz.
    Nie: „jest mi źle”, tylko: „czuję złość, bo…”, „czuję żal, bo…”.
  2. Zatrzymaj się i uszanuj tę emocję.
    Nie próbuj jej od razu tłumić, rozwiązywać, racjonalizować. Po prostu – pobądź z nią chwilę.
  3. Zadaj sobie pytanie: o czym ta emocja mi mówi?
    Złość? Może ktoś przekroczył Twoją granicę.
    Smutek? Może coś straciłaś i jeszcze nie zdążyłaś się z tym pożegnać.
    Frustracja? Może potrzebujesz odpoczynku albo zmiany.
  4. Znajdź bezpieczny sposób na wyrażenie emocji.
    Pisanie, rysowanie, rozmowa, spacer, płacz, oddech – wszystko, co Ci służy.

Nie jesteśmy robotami.

Jesteśmy kobietami – z pełnym spektrum emocji, które zasługują na to, by je zobaczyć, uznać i zrozumieć. Bo tylko wtedy mogą nas wzmacniać – zamiast przygniatać.